
Orfeusz - XII edycja Festiwalu Wybrzeże Sztuki
Eurydyka umiera w tragicznych okolicznościach. Orfeusz zostaje sam. Co dalej?
Przez żałobę przechodzimy różnymi drogami. Jedna wiedzie najpierw przez sawanny, potem przez górzyste krajobrazy i morza; inna zaczyna się przy kole podbiegunowym, przechodzi kilka stref czasowych i klimatycznych. Są ludzie, którzy zaczynają ubierać się na czarno. Są tacy, co nie płaczą, choć czują że powinni.
We współczesnym świecie żałoba została usunięta ze sfery publicznej. Rytuały, które w archaicznych społecznościach miały łączyć jednostkę ze zbiorowością, a przerwane życie z życiem, które dalej się toczy, wygasły lub zostały podważone. Kultura zapomnienia, traktująca żałobę jako anomalię albo przeszkodę na drodze do szczęścia i sukcesu, nie uczy nas tracenia, uniemożliwiając dojrzałą odpowiedź na traumatyczne zbiorowe doświadczenia, takie jak pandemie, katastrofy naturalne czy konflikty wojenne.
W „Orfeuszu” przywołujemy antyczny mit, aby zadać pytanie o sposoby przeżywania utraty, o zapomniane albo nowe rytuały i ich potencjał wydobywania człowieka z samotności. Żałoba interesuje nas tak w wymiarze intymnym, jak i politycznym: podważając wszechobecny nakaz ciągłej produktywności ma przecież w sobie potencjał antysystemowy, a rozmowa o żałobie daje szansę na wzmocnienie relacji społecznych i solidarne przeżywanie bólu.
Kiedy wychodząc z Hadesu Orfeusz się odwraca, traci Eurydykę na zawsze. Ten gest – najczęściej interpretowany jako chwila słabości – staje się powracającym w przedstawieniu refrenem, wokół którego buduje się teatralna rzeczywistość „Orfeusza” i pogrążonych w żałobie Orfeuszy.